Pl

Teksty

Dobrze, że port pracuje codziennie
i ktoś tam codziennie przychodzi,
i miasto po południowemu senne
opodatkowuje przybyszom dochody.
Doświadczeni wędrówką saraceni
mijają drukarnię i urząd celny,
szukają miłości, niby wakcyny
w chłodnych budynkach z żółtej cegły.
Chasydzi w ubraniach cienie mieszczą.
I litery tory takie nietypowe.
Białe żagle jak sukienki dziewcząt
zmieniają port w miłosną opowieść.
A chasydzi mówią o wszystkim, prócz boga,
tak jakby on ich czymś obraził.
Każdego lata taka tu trwoga,
że lepiej do rana trzymać się razem.
Latem to i doniczkowe rośliny
patrzą w przyszłość ufnie i pewnie.
Czarne szpaki jak swarliwe rodziny
rozpaczliwie obsiadają czereśnie.
Mocno stoją słoneczne budowle.
Miarowo tłuką niewidzialne prasy.
Dobrze, że są kasy międzynarodowe.
Dobrze, że są regularne trasy.
Celnicy wykonują swoją robotę
służącą rodzinie i domowi.
Przeliczam pozostałą flotę.
Powoli się zbliżam do połowy.

© Serhij Żadan

Obejrzyj wersję multimedialną

Lista tekstów | Poniższy tekst